~ Strony ~
▼
5.12.2015
03 ~ Pyskata
Od 15 sekund stoję pod gabinetem Verdasa i nie mogę uwierzyć własnym oczom. Jest tu jeden dzień i już ma swój własny gabinet i tabliczkę z imieniem? Boż.. Mam nadzieje że te dwa miesiące szybko miną i wróci nasz dawny nauczyciel. Wzdycham ciężko i pukam pewnie siebie w jego drzwi. Niech nawet nie myśli że ze mną wygra.
- Chciał mnie pan widzieć - mówię wchodząc nie czekając na jego odpowiedz. Spoglądam na niego i widzę jak siedzi za swoim biurkiem i czyta coś w zeszycie.
- Usiądź - wskazuje miejsce naprzeciwko. Wywracam oczami i zajmuje wskazane miejsce. - Właśnie czytałem twoje wyniki z zeszłego roku. Naprawdę imponujące.
- Tylko po to mnie pan wezwał? - wzdycha.
- Inni nauczyciele mówię że jesteś grzeczną uczennicą. Tylko nie rozumiem dlaczego zachowujesz się tak przy mnie? - jakąś książkę o mnie piszę czy co że wywiady o mnie robi.
- Tak czyli jak?
- Jesteś pyskata - wybucham śmiechem. - Powinien cię ukarać za dzisiejsze gadanie na lekcji. - zamyśla się -Napiszesz mi na za tydzień referat.
- O czym? - wyszczerzam oczy. Nie dzięki Verdas mam co robić w domu niż pisanie dla ciebie prac.
- Muszę się zastanowić. Jutro ci powiem
- Dobrze. To wszystko? Mogę już iść?
- Do zobaczenia Violetto.
- Do widzenia - bąkam pod nosem.Wstaję i udaję się do wyjścia. Nagle tuż przed drzwiami łamie mi się obcas i upadam. Przed kontaktem z podłogą w ostatniej chwili ratuje mnie Verdas. Podtrzymuje mnie w talii i patrzy prosto w moje oczy. Oczarowana blaskiem jego szmaragdów robię to samo. Po chwili szatyn spogląda na moje usta i przybliża się do mnie. Sama nie wiem czemu ale nie próbuje zaprzeczyć jednak gdy jesteśmy od siebie niebezpiecznie blisko wstaję szybko i bez słowa wychodzę. Idę szybkim tempem przed siebie. Zatrzymuję się dopiero w szafkach. Opieram się o nie plecami i próbuje uspokoić oddech. Czy ja właśnie chciałam go pocałować? Nie to nie może być prawdą. Poniosło mnie i tyle. To przez jego cholernie przystojną mordkę.
Trzeba wracać do mieszkania. Za dużo czasu tu spędzam. To wszystko przez Verdasa. Muszę ograniczyć kontakty z nim do minimum. To nierealne dodaję w myślach, a ja nic nie poradzę na to, że nie mogę się powstrzymać od głupich odzywek w stosunku do Szanownego Pana Leona. Sorry, mógł się domyślać w jakie bagno wdepnął, chcąc wykładać na uniwersytecie. Dzięki Bogu były w szkole jeszcze koleżanki z mojego roku i jedna z nich pożyczyła mi swoje trampki, trochę za małe. Idąc, syczę z bólu. Muszę wyglądać bardzo zabawnie. Marzę, aby jak najszybciej dotrzeć do moich drzwi, bez większej kompromitacji. Los jednak decyduje inaczej i nagle czuje pierwsze krople deszczu. Klnę pod nosem i przyspieszam kroku, choć ledwo idę. Jeszcze 10 minut drogi. Obok zatrzymuje się jakiś samochód. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że ktoś krzyczy moje imię. Odwracam się.
- Och, moja studentka, taka biedna i przemoczona. Pomogę panience.
- A spadaj dziadu.
- Ależ takie słowa w ustach takiej damy? To nieetyczne.
- Gościu, nie denerwuj mnie już bardziej. Na wykładzie upomina mnie pan bez umiaru i potem idę przez to na dywanik, a teraz jeszcze zgrywa pan geantalmena? Żałosne. - Podsumowuje jego zachowanie. Krzyczałabym tak dalej, tylko że jesteśmy na ulicy i jednak trochę żal mi jego przystojnej mordki. Jestem zbyt wrażliwa.
Ignoruję go i idę dalej. On stoi nadal w tym samym miejscu, wykrzykując moje imię. Mam go na dzisiaj serdecznie dość.
Zegar własnie wybił godzinę 17 a ja zaczęłam się cholernie nudzić. Normalnie miałam się dzisiaj spotkać z dziewczynami ale jestem na nie zła. Mam dosyć słuchania jak pieprzą o Verdasie. Wyłączam telewizor i postanawiam zadzwonić do swojej przyszłej szwagierki - Natalii.
- No hej siostra - mówi radośnie - A z jakiej ty to okazji do mnie dzwonisz?
- Nudzi mi się - wybucha śmiechem
- Nie masz może ochoty na relaksującą kąpiel w wannie swoich rodziców? - pyta z nutą entuzjazmu a ja wyszczerzam oczy.
- Co takiego? - mówię z niedowierzaniem.
- Jestem z twoimi rodzicami na Manhattanie do jutra a Theo jest w pracy do późna. Masz cały dom dla siebie. Zresztą mam dla ciebie do wypróbowania nowy żel grejpfrutowy które tak uwielbiasz.
- Kusząca propozycja - przymykam oczy. Co jak co ale jeszcze u nikogo nie widziałam tak wypasionej wanny jak u moich rodziców.
- Klucz jest tam gdzie zawsze - śmieje się.
- Jesteś pewna ze nikt mnie nie uprzedzi?
- Na pewno. Muszę już kończyć bo wchodzimy do sklepu. Powodzenia! Pa - żegna się i rozłącza. Uśmiecham się sama do siebie i postanawiam pojechać do willi swoich rodziców. Radośnie opuszczam dom i swoim sportowych autem zmierzam do swojego rodzinnego domu. Dwadzieścia minut później jestem już na miejscu. Klucz znajduje jak zwykle w jednej z doniczek kwiatów przed wejściem i wchodzę do środka. Cisza. Upewniam się czy aby nikogo nie ma i zmierzam do łazienki na drugie piętro Jeszcze przed wejściem tam zaglądam do swojego starego pokoju. Nic się nie zmieniło. Mogę nawet powiedzieć że Olga - nasza gosposia sprząta tu regularnie. No cóż pewnie tęskni za mną tak jak ja za nią w końcu od zawsze byłyśmy jak przyjaciółki. To ona zawsze ze mną byłą jak rodzice wyjeżdżali. Kocham ją za to i to mocno. Opuszczam swój pokój i teraz znajduję się w łazience. Puszczam sobie wodę i idę do kuchni poszukać jakiegoś wina. Udaje mi się znaleźć tylko jakieś mocne. No cóż. Jeden kieliszek chyba nie zaszkodzi cnie? Zabieram ze sobą jeszcze kieliszek i wracam z powrotem. Rozbieram się i chwile później jestem już w gorącej wodzie. Dopiero teraz sięgam po wcześniej uszykowany żel. Już po zapachu mogę powiedzieć że jest świetny. Wlewam odrobinę do swojej wody i już po chwili zachwycam się tym doskonałym zapachem. Wszystko umila mi jeszcze kieliszek wina który popijam od czasu do czasu. Dwie godziny później postanawiam wyjść z już chłodnej wody.Jestem totalnie pijana.Miałam skończyć na jednym kieliszku ale to wino o ile to było w ogóle wino tak mi zasmakowałam że wypiłam całą butelkę. Mimo lekkiego chwiania sie na nogach czuje się w miarę dobrze. Wycieram się w jeden z moich ręczników i całkowicie zapominając o ubraniu idę do swojego byłego pokoju. Znajduję w nim swoje jeszcze działające radio którą włączam i robię na całą głośność.Wchodzę do garderoby i odszukuje w niej co mnie bardzo zaskakuje swoje stare rzeczy z czasów nastoletnich. Po krótkim poszukiwaniu odszukuje swoją starą czarną,koronkową można by powiedzieć że nawet wyzywającą bieliznę. Pamiętam doskonalę kiedy ją kupiłam. Niestety nigdy nie miałam okazji jej założyć przy swoim tamtejszym chłopaku. No ale czemu by dziś tego nie wykorzystać? Z wielkim bananem na twarzy wciskam się w nią. Staje przed swoim lustrem i przeglądam się bardzo dokładnie. Urosły mi piersi, jednak tyłek mi się nie zmienił. Co jak co ale w tych stringach wygląda całkiem całkiem. Uśmiecham i podskakuję szczęśliwa klaszcząc w dłonie. Mimo mojego stanu postanawiam sprawdzić czy nie została może jeszcze jedna butelka tego świetnego wina. Narzucam na siebie białą koszulę, którą przywiązuje lekko na biodrach i chwiejnym krokiem schodzę na dół podśpiewując akurat lecącą w radiu Taylor Swift - Shake it Off. Wchodzę do kuchni i momentalnie cofam się do tyłu.
- Violetta? - wyszczerzam oczy. Natalia - nie żyjesz. Naprzeciwko mnie stoi mój kochany braciszek i jeszcze bardziej kochany pan Verdas. - Co ty tutaj robisz?
- Jak to co wracam do domu! - wykrzykuję radośnie podnosząc ręce tym samym chwieje się do tyłu i o mało się nie przewracam.
- Jesteś pijana.- podśmiechuje sie i chwyta mnie za ramię.
- Nic mi nie jest. Co ty tu robisz tak szybko? Naty mówiła że będziesz wieczorem.
- Leon wpadał do mnie do biuro i zwolniłem się wcześniej.
- Ooo właśnie! Cześć Leoś - wpadam na niego. - Jak tam po dzisiejszych zajęciach? Zaliczyłeś już jakąś - śmieje czkając. Tak właśnie dostałam cholernej czkawki
- Chodź Violu położę cię spać. - odzywa się Theo.
- Nie chce mi się spać. - odpycham jego rękę. Szatyn mimo mojego przeciwu bierze mnie na ręce i zanosi do pokoju. Przykrywa mnie kocem a ja momentalnie zasypiam,
Budzę się. Zaspałam w swoim starym pokoju. Jestem tak zmęczona, że ledwo unoszę jedną powiekę. Siłę się na otwarcie oczu, ale zajmuje mi to chwilę. Po chwili wyczuwam zapach czegoś słodkiego. Mniam... momentalnie Burczy mi w brzuchu. Tak, tylko kto za mnie wstanie? Podnoszę się powoli i opieram o barierkę łóżka, auć! moja głowa! Chyba trochę wypiłam. To nic tylko, że dziś... yy... wtorek? Nie! Piątek! Sprawdzam datę w telefonie i stwierdzam, że dziś środa. Ładnie. Balanga w środku tygodnia. Nieźle zaczynam ostatni rok nauki. Po dziesięciu minutach już stoję na nogach. Schodzę na dół.
Tam widzę dwójkę facetów. Dobrze zbudowanych. Jeden ma koszulkę i bokserki, drugi tylko spodnie dresowe. Piękny dzień.
- Viola, widzę Cię. Chodź na śniadanie! - A niech on się przymknie. Wczoraj było idealnie, do czasu aż tu nie wparował z Verdasem
No właśnie, co on robi w NASZYM domu?
Może ich wzrokiem. Obydwu. Theo odchrząkuje. Patrzę na niego z uniesioną brwią. I wtedy sobie przypominam. Mój strój, a raczej jego brak. Rumienię się i szybko wstaje od stołu.
- Siadaj przyniosę ci twoje wczorajsze ubranie - Brat nie podlizuj się. - Okay, dzięki.
Zostaje sama w Verdasem. Mierzymy się wzrokiem. Ja go w duchu wyklinam, a on się głupio uśmiecha.
- Miło panią widzieć, panno Castillo. - A ja czuję jak patrzy się na mój biust.
Wstaję i podchodzę do składki, wypiłam pupę i wyciągam płatki, stawiam na stole. Kieruje się do lodówki, gdzie nieco się wyginam i wyjmuje mleko. Gotowe śniadanie konsumuję. To nic, że oni narobił góre naleśników. Przeszła mi na nie ochota.
- Pani powinna zaprzestać kuszenie ludzi, gdyż może się to dla pani źle skończyć. Poza tym studia...
Przychodzi Theo. Dziękuję mu za ubranie i zakładam je. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Biorę jeszcze kartkę oraz długopis i piszę.
- Niech to zostanie między nami panie Verdas. Na drugi raz proszę nie mieszać spraw prywatnych ze służbowymi. - Puszczam mu oczko i wychodzę, zostawiając na lodówce kartkę.
Natalia musi zginąć!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejooo!!
A wiec jesteśmy po trochę dłuższej przerwie. Tak ta przerwa to moja wina. Przepraszam miałam ostatnio masę problemu no ale jestem, :D Mam nadzieje ze mi wybaczycie.
Mam nadzieje że rozdział się spodobał
Czekamy na opinie
~Angelika
Witam laleczki!
Po długiej przerwie nadchodzimy z 03. Mam nadzieje, że ten rozdział zrekompensował Wam naszą nieobecność.
Czujecie te iskry między Leośkiem a Violką? Bawi mnie ich relacja, a Wy co uważacie? Czekam na opinie w komentarzach. Jestem ciekawa czy rozdział przypadł Wam do gustu.
Do zobaczenia!
Melloniasta:*
Wrócę!!
OdpowiedzUsuńA ja sie naliśnikami objadam xD
Usuńjuż 6 zjadłam xD
No cio?
Głodna jestem!
Za namową bff założyłam insta i snapa!
Zadławiła bym sie nimi!
Cały czas sie chichrałam!
Dużoooo Lajona i Fiolki!
To lubie!
Ona była w staniku?
Chyba tak.
Verdas,Verdas i Verdasik!
<3
I <3 Leon Verdas/Jorge Blanco! <3
Rozdział mega!
Czekam na next!
Cysia
Momencik ♥
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha ♥
UsuńJebłam !!
Violetta się opiła xD I przy tym czkawki dostała xD Haha ^^
Verdas !! Jesteś jej nauczycielem, a gapisz się jej na biust xD Nie ładnie tak ♥
Mama cię kultury nie nauczyła ? >>>
No i jeszcze ta praca ..... Będzie miała ona pracowity tydzień xD
Natalia boję się o ciebie xD
V cię zajebie ♥
Ale mam nadzieje że będziesz żyć ^^
Czekam na next ♥
Życzę weny,
Sysia ♥
Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele!
OdpowiedzUsuńJest moc! Mistrzostwo.
Verdas ty pajacu!
Co z ciebie za człowiek? !
Juz ja pocałowac chciałeś?
Biedna Vils złamał jej się obcas i do tego ten referat za karę heh ;)
Violka się upiła. No proszę proszę.
Pan Verdas we własnej osobie w domu rodzinnym Violki.
Czekam na next :-)
Pozdrawiam Kicałka ❤
Buziaczki :* ❤
Zjadłabym sobie te naleśniki... PFFF.. xDD
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <33
Cudny♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Hmmm...
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieję :D
Prawie i by był kiss, a niech to !
Wciąż czekam :D
Niezrozumiana
http://nierozumiana14.blogspot.com/
UsuńO,luju! Jaki cudowny rozdział! I dłuugiiii! Tak! O takim marzyłam od dzisiaj! HhhHAHAH,xD.
OdpowiedzUsuńNo,no....Verdas...Castillo...Oni to mają przygody! Hhhahha
Czekam na NEXT!
POZDRO
XOXO
Emily ♥
Cudowny.
OdpowiedzUsuńViolka się upiła.
Prawie pocałunek Leonetty. Nie ładnie Verdas całować swoje uczennice.
Czekam na 4.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki ♥ ♡ ♥
Boski :*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńSuper historia<3
OdpowiedzUsuńVilu kusi Leona;)
Juz nie moge sie doczekac nexta!!!!